Wednesday, May 14, 2008

Busan

W ostatni weekend (19-20 kwietnia) wreszcie udało nam się wybrać większą ekipą pozwiedzać Koreę. W sobotę rano wybraliśmy się szybkim koreańskim pociągiem KTX do Busan. Jest to drugie, co do wielkości, miasto w kraju. Położone jest na południowo-wschodnim krańcu półwyspu. Na miejscu zakwaterowaliśmy się w bardzo sympatycznym hostelu, w którym spotkaliśmy około 80-90 letniego Japończyka. Jak się okazało ten przemiły starszy Pan po przejściu na emeryturę postanowił sobie pozwiedzać okolice Japonii. Jak będę dużo starszy to będę robił dokładnie to samo.



Samo miasto nie robi jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Szczególnie po długim pobycie w wielkim Seulu. Oczywiście, jak przystało na prawdziwych turystów zwiedzanie zaczęliśmy od słynnej świątyni Beombosa. Niestety po pobycie w Kyoto, na samą myśl o oglądaniu kolejnego zabytku robi mi się niezbyt dobrze. Jakoś przeżyłem, ale nie byłem specjalnie zachwycony. Chyba podobne odczucia mieli Piotrek i Kristo.














Po południu pojechaliśmy na miejską plażę. Haeundae jest najpopularniejszą, choć nie najładniejszą, plażą w Korei. Podobno w lecie, na tym małym kawałku piasku w centrum miasta, mieści się ponad pół miliona ludzi. W czasie naszego pobytu było ich znacznie mniej. Prawdopodobnie to z powodu temperatury wody, która miała może 5 stopni.







Mimo wszystko miejsce to ma jedną podstawową zaletę. Znakomicie nadaję się na picie wieczornego piwka ze znajomymi. Jest prawie tak dobra, jak Gdyńska plaża miejska.

Niedziela była zdecydowanie ciekawsza. Cały dzień spędziliśmy na wyspie Yeongdo w parku o nazwie Taejongdae. Park wyróżnia się z miejscowego krajobrazu jedną podstawową cechą. Mianowicie jest tam czysto, czyli zupełnie inaczej niż w pozostałej części kraju. Piękne nadmorskie klify i na samym końcu latarnia morska. Z Pebble Beach popłynęliśmy z krótki rejs, podczas którego nawet nieźle nas pobujało.










W drodze na dworzec poszliśmy jeszcze w jedno ciekawe miejsce. W okolicach Teras St. I Shanghai St. znajduję się okraszona bardzo złą sławą część miasta. Znana jest z dużego zagęszczenia Rosjan, rosyjskich sklepów i rosyjskich burdeli. Bardzo ciekawe miejsce, mimo, że Lonely Planet go nie poleca po zmroku.

2 comments:

Anonymous said...

To the owner of this blog, how far youve come?

Anonymous said...

I found the building photos very interesting and dramatical.